wtorek, 24 października 2023

Rozdział 18

 
Ciąża

Kiedy Naruto wyszedł z łazienki i zastał kobiety w drzwiach, podszedł do nich i oparł się o szafę w przedpokoju. Obserwował żonę, a potem wzrok przeniósł na Hatake. Nim zdążył coś powiedzieć, Hinata wypaliła:

— Jestem w ciąży.

Uzumaki zamrugał kilkakrotnie, a potem przytulił żonę. Sakura uśmiechnęła się, chowając pasma włosów za ucho.

— Nie będę wam w takim razie przeszkadzać — powiedziała na do wiedzenia. — Prześpijcie się. Dość późna godzina.

— Mogę cię…

— Nie — zaprotestowała. — Nacieszcie się sobą. Odpocznijcie i zmień opatrunek, według zaleceń lekarza.

Blondyn pokiwał głową i ostatecznie się poddał. Choć nie było to w jego naturze. Hatake wróciła do samochodu i skierowała się do mieszkania. Była senna, zmęczona i obolała. Też odczuła zasadzkę, która czekała na nich w posiadłości Uchiha. Nie podobało jej się to wszystko, lecz nie miała wyboru. Teraz pozostała sama w tym bagnie.

W mieszkaniu wzięła szybki, gorący prysznic i położyła się do łóżka. Nie mogła zasnąć. Wszystko jej w tym przeszkadzało. Natłok myśli, wspomnienie strzału, wyobrażenie napastnika i hałasy za oknem. Nim się spostrzegła, zastał ją świt.

Nawet mocna kawa nie potrafiła ją postawić na nogi. Usiadła w fotelu, upijając łyk z filiżanki i krzywiła się na sam smak napoju. Nie przepadała za fusami, jednak parzona była najmocniejszą, jaką obecnie posiadała. Czuła się rozbita. Miała mętlik w głowie, a odpowiedzi, które z czasem otrzymywała, stawały się na tyle groźne, aby podjąć decyzję.

Naruto powinien odpuścić.

Sakura znała na tyle przyjaciela, że była niemal pewna jego odmowy. Kiedy detektyw w coś wszedł, to całym sobą. Dla niego nie miało znaczenia, w jak wielkim zagrożeniu będzie. Liczyła się słuszność sprawy, wiara w ideę, uczciwość i zadośćuczynienie winowajcy. Hatake obawiała się, że Uzumaki wprost zaprzeczy i postawi na swoim.

Cóż, teraz miała chwilę czasu, aby ponownie zgłębić się w poszlaki, które zauważyła. Nie wiedziała, dokąd ją to zaprowadzi, aczkolwiek nie potrafiła siedzieć bezczynnie w miejscu. Stukała o blat stolika, tylko sobie znaną melodię. Odchodziła od zmysłów, gdy kolejny raz stawiała znak zapytania na końcu tropu, do którego zmierzyła.

— No nic — westchnęła, składając na stoliku kolejne akta. — Muszę zapytać u źródła.

Dokumenty posegregowała i ułożyła tak, aby móc później łatwiej znaleźć ostatnią poszlakę. Przebrała się w wygodne ubrania, składające się z dresowych spodni i szerokiej bluzy, a na stopy założyła adidasy. Pogoda była zmienna, teraz padło i było wyjątkowo zimno. Kiedy dmuchnęła, zauważyła parę wydobywającą się z ust.

Nie wiedziała jak, gdzie i jakim sposobem odnajdzie Sasuke. Potrzebowała się z nim zobaczyć, szczególnie by uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Co się wydarzy? Jaki był wtedy? Co pamięta? O ile cokolwiek mógł zapamiętać.

Wsiadła do samochodu i odpaliła silnik. Musiała włączyć ogrzewanie, a następnie uruchomiła wycieraczki. Później sięgnęła do kieszeni i pośpiesznie napisała wiadomość. Odpowiedź przyszła po chwili.



Od Sasuke Uchiha:

Fushimi 100-8994. 



Nacisnęła odpowiedni guzik i zamknęła bramę wjazdową. Następnie skierowała się w stronę dzielnicy, wskazanej przez studenta. Niejednokrotnie o niej słyszała, były tam apartamentowce zbudowane kilka lat temu. Nie więcej niż pięć.

Gdy dojechała na miejsce i znalazła postój, co graniczyło wręcz z cudem, dostrzegła to, co wyróżniało tę dzielnicę. Wszystkie budowle były w jednolitym, szarym kolorze. Posiadały duże okna, stalowe ramy, a zewsząd było czuć minimalizm.

Sasuke dał jej wskazówkę, jak dojść do mieszkania. Hatake pomyślała, że należało do niego, lub po prostu je wynajmował. Gdy stanęła pod odpowiednimi drzwiami, już na nią czekał.

Nie odezwał się, gdy go mijała. Po prostu pozwolił jej wejść. Hatake pierwszy raz zobaczyła, jak student mieszka. Jednak nie było dla niej zaskoczenia, że wystrój był dość surowy. Praktycznie materac leżący na paletach, prowizoryczny telewizor. Zwykłe mieszkanie.

— Może to nie akademik — pierwsza przerwała milczenie.

— Czego chcesz ode mnie, pani mecenas?

Nie potrafiła rozpoznać jego głosu. A raczej sposobu i emocji, którymi się posługiwał. Wyraz twarzy miał poważny, aczkolwiek nawet nie mrugnął okiem.

— Susuke, posłuchaj… — zaczęła spokojnie.

Uchiha odszedł od drzwi i podszedł do aneksu kuchennego. Wyciągnął z szafki czystą szklankę i szybko zapełnił ją wodą. Następnie jednym haustem opróżnił.

— Sakura — zaczął, gdy odłożył naczynie na blat. — Nigdy nie pytałaś gdzie mnie znaleźć. Nie szukałaś z determinacją.

Pokiwała głową, chcąc dodać sobie pewności. Sasuke nie musiała.

— Muszę zapytać — przestąpiła z nogi na nogę, chwytając dłonie. Przygryzła wargę, a potem podniosła wzrok na studenta.

— Czy pamiętasz coś z tamtego dnia?

Uchiha westchnął. A potem ponownie wypił szklankę wody.

— Przyjechałaś, aby o to zapytać?

— Sasuke muszę wiedzieć — podeszła bliżej, przystając tuż obok studenta. — Dlaczego uważasz, że winnym nie był Itachi? Skąd ta pewność?

Student ponownie głośno westchnął, a później odwrócił się i skierował do salonowego okna. Przez moment milczeli. Sakura nie wiedziała, co powiedzieć, a Sasuke… Uchiha musiał poskładać myśli. Na jego twarzy dostrzegła zaskoczenie i trud. Po prostu szperał w pamięci.

— Tamtego dnia — w końcu zaczął, a jego ton nic więcej nie zdradzał, prócz żalu i goryczy. — Padało. Tak jak teraz.

Hatake spojrzała na odbicie, onyksowe oczy Sasuke były puste.

— Pokłócili się, ojciec i Itachi. Nie pamiętam, o co poszło, lecz…

Kolejna pauza sprawiła, że Sakura zrozumiała, jak trudny był to temat dla niego. Powrót do wspomnień i dnia, w którym stracił rodziców.

— Nie dogadywali się od dłuższego czasu — mówił dalej. — Wyszedłem z pokoju, była późna godzina…

Słuchając Sasuke, zrozumiała, jak cierpiał. Pomimo tego, że to tylko wspomnienia, był wciąż obecne w jego życiu. Uchiha zasiorpał nosem, a Hatake spojrzała na niego. Miał łzy w oczach.

Powoli, nie chcąc go spłoszyć, podeszła i pogładziła blady policzek. Nie odepchnął ją, choć miała i taką myśl. Potem zaczął dalej mówić.

— Itachi minął mnie na schodach. Był zdenerwowany. Matka siedziała przy stole, miała spuszczoną głowę. Dostrzegłem ojca, który od razu dał mi słowną reprymendę…

— Co powiedział?

— Że powinienem pójść spać.

Sasuke zamilkł. Potem zamknął oczy i wtulił się w dłoń Hatake. Był bezbronny i roztrzęsiony. Powrót do wspomnień nie był dla niego zbyt łaskawy.

Sakura chciała jakoś pomóc, sprawić, że zacznie się uśmiechać. Jednak potrzebowała odpowiedzi. A nikt ich nie mógł dostarczyć, jak sam Sasuke.

Chwilę poczekała, aż Uchiha doszedł do siebie. Zasiorpał nosem, lecz skierował onyksowe oczy w jej stronę. Potem zrezygnowany się odezwał.

— Wiem, po co przyszłaś.

Hatake miał w głowie wiele pytań, niezbyt dużo odpowiedzi i wątpliwe poszlaki. Głos mężczyzny znów stał się poważny, wręcz obojętny. Sakura nie wiedziała, dlaczego zaszła w nim taka zmiana i co tak właściwie Sasuke chce przez to osiągnąć?

— Nic jeszcze nie…

— Chcesz wiedzieć, jak wtedy było?

Hatake przygryzła wargę. Nie mogła skłamać, więc powoli pokiwała głową. Uchiha założył ręce na krzyż, przyjmując postawę obronną. Po chwili jednak postanowił przemówić.

— Itachi jest niewinny — rzekł z pewnością.

— Na broni…

— Nie mógł tego zrobić — wtrącił ostro. — A dlaczego? Czemu nikt nie sprawdził innego tropu? Dlaczego twój znajomy postawił na odciski? Dlaczego, do cholery!

— Sasuke…

— Itachi grał w siatkówkę. Dzień przed tragedią był na turnieju. Nie zdążyłby przyjechać… Kiedy wróciłem ze szkoły, rodziców nie było w domu. Zdziwiłem się, bo przecież codziennie matka czekała na mnie z gorącym obiadem.

Mecenas słuchała, co mężczyzna ma do powiedzenia Nie przerywała mu, nie poruszała się gwałtownie. Przez doświadczenie wiedziała, że nie powinna podejmować pochopnych decyzji.

— Dopiero później… Później przyszedł komisarz. Powiedział, żebym się nie martwił. Radził… Radził, abym uważał na siebie. Pytał…

— O co zapytał Naruto?

— Czy Itachi był w domu? Potem się dowiedziałem… Że mama i tata… Że ktoś ich zastrzelił. A potem zaczęło się piekło.

Sakura nie potrafiła dłużej stać obojętnie. Bez jakiejkolwiek kontroli przytuliła Sasuke, dłonią głaszcząc hebanowe włosy. Wdychała jego zapach — zmysłowy, odurzający, jedyny w swoim rodzaju. Z nutką wanilii i cynamonu. A potem odwzajemniła pocałunek, gdy Sasuke połączył ich wargi.




Od K: Długo zajęło mi dojście do siebie, wzięcie w kupę, sklejenie całości i skończenie tego rozdziału. Mam jednak lichą nadzieję, że warto było czekać.

4 komentarze:

  1. Na prawdę przyjemnie się to czyta. Rozdziały są krótkie, ale zawsze zasadzisz jaką bombę w nich i człowiek ma ochotę na więcej.
    No i czy wspominałam, że z każdą kolejną częścią widać zmiany w twoim stylu? To jest takie super! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię, to bardzo motywujące i wiem, że pomimo trudności, warto jest tworzyć. Każdą wskazówkę, radę i szczegół staram się z komentarza wyciągnąć. Cieszę się też, że zauważasz zmiany, chyba ćwiczenia, ćwiczenia i ćwiczenia na to pozwalają. W każdym razie, super, że tutaj jesteś :)

      Usuń
    2. A no i co do fabuły w tym opowiadaniu, postaram się jeszcze nie raz Was zaskoczyć. Bo to co ma być pewne nigdy takie nie jest. ^^

      Usuń
  2. Zaczyna się robić coraz bardziej ciekawie i mroczno... Z każdym nowym rozdziałem nie wiem czego się spodziewać i to mnie tak bardzo cieszy, serio. Relacja Sasuke i Sakury z każdą chwilą zaczyna mi się coraz bardziej podobać ^^ Tak czuję, że Sasuke wciąż jest ciężko... że czasem też chcę zapłakać.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥