niedziela, 15 stycznia 2023

Rozdział 5

 
Student

Powrót do domu dostarczył jej wyjątkowego bólu głowy i poczucia pewnej niepewności. W końcu nie wiedziała co w nim zastanie. Chciała wierzyć, że Kakashi jednak wciąż pozostał w delegacji. Nie wiedziała, jakby się zachowała widząc jego twarz.

Czy domyśliłby się, że go zdradziła? A może to on pierwszy powiedziałby jej o swojej domniemanej zdradzie? Czy zorientował się, że w garderobie znalazła koronkowy szlafrok, a może po prostu nie będą rozmawiać, gdy on będzie zajęty swoją pracą?

Sakura posiadała wiele pytań, które nieproszone gnieździły się w umyśle, tak jakby były tam mocno zakorzenione. Pulsowały jej skronie, a musiała się skupić na drodze. Asfaltowa droga szybkiego ruchu była dość ruchliwa.

Przełączyła kanał radia i odrobinie ściszyła. Natknęła się na jedną z nostalgicznych piosenek. Kakashi uwielbiał ten numer.

I'm not a perfect person. There's many things I wish I didn't do — usłyszała z głośników. Razem z mężem uwielbiała klimaty starego, amerykańskiego rocka. Hoobastank był jedną z kapeli, która ich połączyła.

— I've found a reason for me. To change who I used to be — śpiewała cicho pod nosem, obserwując bacznie drogę. — A reason to start over new. And the reason is you.

Nie wiedziała, kiedy po bladym policzku spłynęła łza. Była tak bardzo rozgoryczona swoim zachowaniem. W dodatku Ino nie ułatwiała jej sprawy, zachęcająco tłumacząc, że Kakashi nie jest jej wart.

Do domu podjechała powoli. Zgasiła silnik i przez chwilę patrzyła tępo przed siebie. Zauważyła w garażu suva Kakashiego. Westchnęła.

Szybko wzięła torebkę i wyłączyła radio. Gromadziła w sobie sprzeczne uczucia.

— Wróciłaś? — usłyszała, gdy otworzyła drzwi wejściowe.

— Jak widać — odpowiedziała. — Spędziłam czas z Ino.

Kakashi podszedł bliżej aby przytulić żonę. W momencie, gdy silne ramię otoczyły ją, automatycznie się spięła. Nie potrafiła znieść dotyku męża. Palił on skórę, sprawiając, że szybko ruszyła w kierunku łazienki.

W apartamencie roznosił się aromat słono upieczonej sajry. Kakashi uwielbiał tą potrawę i w przeszłości często razem siadali do stołu. To było popisowe danie prokuratora.

— Zrobiłem dla nas obiad — powiedział, stojąc przed łazienką.

— Pewnie już wystygło — rzuciła z udawanym żalem w odpowiedzi.

— Dopiero wyciągnąłem z pieca.

Sakura przemyła twarz zimną wodą, a następnie uniosła głowę. Postać z lustra miała mgliste, posępne spojrzenie, a spięte różowe włosy, sterczały na wszystkie strony. Była blada i pozbawiona jakiejkolwiek chęci egzystencji.

Powoli opuściła pomieszczenie, siląc się na normalny wyraz twarzy. Kakashi siedział przy wyspie, a przed nim leżały dwa talerze z rybą.

— Dōzo omeshiagarikudasai — powiedziała, biorąc pałeczki w ręce.

Kakashi obserwował ją ze skupieniem, kiedy brała pierwszy kęs.

— Dobra — powiedziała, siląc się na uśmiech.

— Dawno nie jedliśmy razem — westchnął.

— Rozumiem, że jesteś zapracowany.

Sakura chciała, aby coś w jego spojrzeniu, jakiś mały szczegół w wyrazie twarzy, pokazał jej, że Kakashi rzeczywiście ją zdradza, albo przynajmniej coś ukrywa. Niestety do perfekcji miał opanowaną surową mimikę, która kiedyś tylko w zakamarku domowych pieleszy się jej pozbywał. Zazwyczaj, gdy siedzieli przytuleni i oglądali serial, bądź kochali się w sypialni.

— To powiadasz, że na weekend byłaś u Ino? — przerwał pojawiającą się ciszę między nimi.

— Domowe spa, plotki, trochę wina — odpowiedziała automatycznie. — Znasz Ino. Chciała się wyżalić.

— To o czym rozmawiałyście?

— O tobie — westchnęła Sakura i zaśmiała się.

Jednak patrząc na męża, zrozumiała, że nie podłapał żartu. Kakashi siedział z poważną miną, przeżuwając swoją sojrę.

— Nie wiesz, co się robi na damskim wypadzie? — wtrąciła od razu.

— Nie wiem, co ty robisz na damskim wypadzie.

— Nic specjalnego — wzruszyła ramionami. — A ty, jak delegacja?

Kakashi skończył swój posiłek i wytarł usta w białą serwetkę. Przez chwilę myślał, jakby chcąc pozbierać myśli. Po chwili jednak przerwał narastającą ciszę.

— Biegałem od jednego sądu do drugiego.

— A gdzie właściwie pojechałeś?

— Tokio — rzekł, opierając dłonie o kuchenną wyspę. — Cesarz chciał mnie zobaczyć. W dodatku musiałem być na posiedzeniu rady.

— Rozumiem.

— Nie odbierałaś telefonu — rzekł, jednak Sakura wyczuła w jego tonie nutkę pretensjonalności.

— Zasnęłam — skłamała. — Po całym dniu wrażeń, spędzonym na błotnej kąpieli i oczyszczających maskach z węgla aktywnego, człowiekowi brakuje sił.

— Rano też nie odpisałaś na wiadomość — zauważył, biorąc do ręki kieliszek wina.

— Długo spałam. Kiedy już się ogarnęłam z rana, musiałam wyjeżdżać.

Kakashi nic więcej nie powiedział, tylko opróżnił kieliszek. Następnie wziął talerze i zapełnił zmywarkę, nastawiając odpowiedni program. Gdy Sakura wstała od stołu, ubierał buty.

— Wychodzisz? — zapytała z nieukrywanym zdziwieniem.

— Muszę wyskoczyć do gabinetu — odrzekł, biorąc do ręki kurtkę. — Będę późno, więc nie musisz na mnie czekać.

Nie odpowiedziała. Obserwowała jak Hatake znika za wejściowymi drzwiami, a po chwili przez okno w sieni zauważyła go wyjeżdżającego z posesji.



Tego dnia uczelnia była już zapełniona. Gwar przechodzący cały korytarz, odbijał się od ścian. Przez moment wszyscy milczeli, kiedy przechodziła przez akademicki korytarz. Pani mecenas kierowała się w stronę auli numer czternaście. To właśnie tam miała pierwsze spotkanie ze swoimi uczniami.

W tym roku akademickim, Sakura zaczęła prowadzić zajęcia. Jej przedmiot nazywał się Prawo karne, a przemoc wobec kobiet.

Już trzy dni przed rozpoczęciem zajęć zauważyła, że cała lista uczestników została zapełniona na tutejszym usosie, czyli platformie studenckiej. Zdawałoby się, że większość z osób planujących swoje życie, chciało poznać przebieg procesu osób skazanych ze względu na użytą przemoc i wykorzystanie kobiet.

Sakura ustaliła, że na każdym z piętnastu wykładów, będzie przytacza konkretne fragmenty i przykłady. Nie raz, nie dwa, siedziała na sali rozpraw, w której sąd skazywał na karę bezwzględnego pozbawienia wolności oprawców. Zazwyczaj byli to mężczyźni, w kwiecie wieku. Czasami z uzależnieniami.

— Niekiedy nic nie wskazywało, aby została dokonana przemoc w stosunku do kobiety — powiedziała na pierwszych zajęciach, gdy zachęciła przyszłych prawników do dyskusji na temat swojego przedmiotu. — Często zdarzało się, że oprawca…

Zamilkła, gdy usłyszała skrzypnięcie drzwi, a w progu charakterystyczne onyksowe oczy. Przez moment otworzyła szerzej oczy, lecz automatycznie odwróciła wzrok.

— Przepraszam za spóźnienie — usłyszała znajomy głos, który pozbawił ją jakiejkolwiek nadziei, że to tylko bardzo podobny student do mężczyzny z klubu.

— Prosze zająć pierwsze wolne miejsce — powiedziała stanowczo, starając się nie zdradzić, jak bardzo została wyprowadzona z równowagi.

Ne patrzyła na studenta, który usiadł w środkowym rzędzie, zaraz pod oknem. Nie musiała też widzieć, żeby czuć na sobie ciężar onyksowych oczu.

— W dwutysięcznym trzynastym roku policja zanotowała osiemdziesiąt siedem tysięcy ofiar przemocy dokonanej przez członka rodziny oraz sześćdziesiąt jeden tysięcy podejrzanych o jej stosowanie. Skazanych zostało jedenaście tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt sprawców przemocy domowej.

Stojąc przodem do projektora, starała się ukazać uczniom to, czego sama doświadczyła. Wydawało się, że każdy na chwilę zamilkł, by przyswoić sobie wiedzę.

— W osiemdziesięciu sześciu procent takich przypadków skazani otrzymują karę więzienia w zawieszeniu. Natomiast cztery procent skazanych otrzymuje nakaz wyprowadzenia się z miejsca, w którym mieszka z ofiarą przemocy.

Zobaczyła uniesioną rękę, więc od razu skierowała wzrok w stronę ucznia. Nie zdziwiła się, że był to znajomy osobnik.

— Tak, panie…?

— Uchiha Sasuke — powiedział stanowczo.

— Chciał pan o coś zapytać?

— Tak dobrze pani to wszystko przedstawia — zaczął, a w jego głosie Sakura nie doszukała się niczego tajemniczego. — Jednak to liczby, które nic nie wnoszą w życie. Kobiety ciągle są wykorzystywane i padają ofiarami przemocy.

— W takim razie, jaki pan ma pomysł, aby z tym walczyć? — odbiła piłeczkę, choć sama nie wiedziała, gdzie ich to zaprowadzi.

— Japonia powinna brać przykład z krajów europejskich — wtrącił, wzruszając ramionami.

— Tak pan uważa? — uniosła brew do góry. — Prosze w takim razie powiedzieć koleżankom i kolegom, dlaczego pan tak uważa?

— Konwencja Rady Europy o zwalczaniu i zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej ma za zadanie wyznaczyć standardy krajów Rady Europy rozwiązań prawnych i udzielanej pomocy dla ofiar przemocy domowej oraz seksualnej — spojrzał w jej oczy, jakby chciał dostać niemej odpowiedzi, że jej zaimponował. — Wśród nich jest choćby 24-godzinna bezpłatna infolinia dla pokrzywdzonych.

— Dokładnie — pokiwała głową, starając się nie okazać zbytniej ekscytacji jego znajomością sprawy. — W Europie zarządzono także izolację sprawcy od ofiary, ściganie i karanie sprawców przemocy. Ważna jest też profilaktyka oraz system schronisk i ośrodków specjalistycznych dla poszkodowanych.

Przez moment na sali zabrzmiały głosy innych studentów. Jednak Sakura nie musiała być geniuszem, by uznać, że Sasuke jest jednym z najlepszych na roku.

— Jednak konwencja ma za zadanie przede wszystkim chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji — podsumowała. — Oparto ją na przekonaniu, że agresja wobec kobiet wynika z nierównego traktowania.

Sakura spojrzała na zegarek, który wskazywał koniec zajęć.

— Dziękuje wam za dyskusję i zwrócenie uwagi na problem, którego tyczą się nasze zajęcia — uśmiechnęła się. — Na następny raz prosze, abyście się zaznajomili z pełną Konwencją Rady Europy i to od niej zaczniemy nasze spotkanie.



Pakowała rzeczy do aktówki. Poczuła na sobie ciepły oddech i powoli odwróciła się w jego stronę. Z małym uczuciem zawodu zrozumiała, że obok stoi Sasuke.

— Czego pan chce, panie Uchiha? — powiedziała stanowczym głosem.

— Ciekawe zajęcia, mecenas Haruno — wtrącił, bawiąc się stojącym na biurku długopisem. — A może powinienem powiedzieć, Nami?

— Nie wiem, o co panu chodzi — odparła stanowczo.

— Doskonale wiesz!

Sasuke chwycił jej dłoń i pociągnął ku sobie. Sakura nie miała czasu na reakcję, gdy praktycznie opadła na twardy tors.

— Chyba coś się panu pomyliło…

Chciała się uwolnić i odejść, lecz skutecznie jej to uniemożliwiał. Czuła w nozdrzach jego zapach.

— Nie myślałem, że jeszcze cię zobaczę.

Onyksowe tęczówki wierciły w jej wnętrzu niewidzialną dziurę. ich intensywność była odczuwalna nawet na metr.

— Niespodzianka — zironizowała, wyrywając się z jego objęć. — Tutaj jestem twoim wykładowcą, więc proszę nie przekraczaj tej granicy.

— Przecież doskonale wiesz, że było nam dobrze.

— Mówiłam ci coś — dodała rzeczowo, zabierając swój żakiet z krzesła. — To była tylko jednorazowa przygoda. Nic więcej.

— To były najlepsze chwile mojego życia.

Sakura chciała wyjść, jednak Sasuke zagrodził jej drogę. Kiedy chciała go wyminąć, on także, podążał za nią niczym cień.

— Przestań zachowywać się jak psychopata — rzuciła gniewnie.

— Boisz się mnie?

Mężczyzna zbliżył swoje wargi do jej twarzy. Usłyszała szept, który mamił jej umysł. Poczuła znów wilgoć, a po ciele przeszedł skurcz podniecenia,

Delikatnie palcem gładził wierzch jej dłoni.

Zamknęła oczy, starając się oprzytomnieć. Nie chciała i nie mogła pozwolić sobie na romans z uczniem. Na jakikolwiek romans.

— Przecież było nam tak dobrze…

— Nie! — otworzyła oczy.

— Mecenas Haruno! — usłyszała w oddali głos rektora.

— Proszę, zostaw mnie — rzuciła w kierunku studenta. — Inaczej będziesz miał poważne kłopoty.

— Proszę, spotkajmy się — zawołał za nią, lecz Sakura już nie odwróciła się.

Obserwował jak znika na schodach, a piętro niżej podchodzi do rektora. Hiruzen Sarutobi objął ją ramieniem, wskazując by z nim udała się do gabinetu. Sasuke postanowił, że tego tak nie zostawi.




2 komentarze:

  1. Fiu fiu. Nie spodziewałam się w sumie, że tak to rozegrasz. Chyba nauka mi otumaniła mózg, bo w sumie mogłam się domyślić xD Ciekawe czy Sasuke dalej będzie się zachowywał jak prześladowca i wgl co ukrywa Kakashi?
    Super, że dodałaś rozdział. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! Ale się dzieje w tym rozdziale, no dzieje! Bardzo dużo dzieje! Jestem ciekawa czy Kakashi jej nie śledził... tak się trochę zachowywał... Ale to by było dość dziwne z jego strony, bo przecież jest bardzo zapracowany...
    Wiedziałam, ze Sasuke pojawi się na uczelni, ale nie spodziewałam się, że będzie zachowywał się tak pewnie i tak perfidnie! Niesamowite... Teraz wydaje mi się być trochę... przerażający...
    PS: Nie wiem czy tak chciałaś, ale Sasuke zwraca się do niej per Haruno, a jest Hatake, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥