poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Rozdział 14

 

Brat


Rozdział polecam przeczytać słuchając tej piosenki: klik.


Naruto zawsze potrafił zająć się drugą osobą. Tak było kiedyś, gdy za dziecka Sakura spadła z drzewa lub wtedy, kiedy Hinata przewróciła się, schodząc z góry w parku krajobrazowym. Uzumaki był konkretny, stanowczy i opanowany. Może dlatego był tak dobrym komisarzem?

Hatake odzyskała przytomność i powoli otworzyła oczy. Gdzieś w uszach brzmiał jej głos przyjaciela.

— Sakura — poczuła na ramionach jego dotyk.

Zamrugała kilkakrotnie, powoli rejestrując, gdzie jest i co właściwie się wydarzyło? Leżała głową na kolanach przyjaciela, który z troską patrzył się na jej twarz. Następnie podniosła się do góry. Niestety poczuła, jak żółć podchodzi jej do gardła. Uzumaki zdążył tylko dać jej torbę, do której zwymiotowała.

— Przepraszam cię — wyszeptała, krzywiąc się.

— Potrzebujesz wody — stwierdził Uzumaki i sięgnął do tyłu za siedzenie. Od razu dał przyjaciółce butelkę. — Napij się.

Hatake pokiwała głową, a potem upiła napoju. Nie poczuła się lepiej, wciąż kręciło jej się w głowie, lecz wiedziała, że musi zacząć kontaktować.

— Sakura — zaczął ponownie detektyw. — Nie wiem, co się wydarzyło. Nie mam pojęcia, jakie są twoje relacje z Uchihą. Jednak to jest zbyt dziwne, że on zjawia się w twoim życiu, a następnie Yamanaka umiera.

— Myślisz, że Sasuke zabił Ino?

— To nie jest wykluczone — odwrócił twarz, patrząc pustym wzrokiem na panoramę miasta.

— Zapytam się go wprost — wyszeptała w odpowiedzi.

— Myślisz, że się przyzna?

Uzumaki parsknął cynicznym śmiechem. Pokiwał z niedowierzaniem głową, a potem zamknął powieki, które potarł.

— Ludzie popełniają wykroczenia…

— Sakura! — zrugał ją Naruto. — To nie jest zwykłe wykroczenie. Za zabójstwo nie dostaniesz mandatu i wyroku w zawieszeniu.

— Nie wierzę, aby Sasuke…

— Dobrze wiesz, że nie możesz mu ufać.

Hatake poprawiła się na fotelu. Odchyliła głowę do tyłu i popatrzyła na wewnętrzną stronę dachu samochodu. Nad Nagoją zebrały się ciemne chmury i usłyszeli spadające krople, odbijające się od karoserii.

To wszystko było niedorzeczne i ciężkie. W dodatku zdawała sobie sprawę, że Naruto ma rację. Najwidoczniej nie znała Sasuke. Z drugiej strony, niby znała Kakashiego, a tak naprawdę naiwnie mu wierzyła.

— Masz rację — wyszeptała, przerywając chwilę ciszy, która nastała. — Ostatnio nie jestem dobra w odróżnieniu kłamstwa od prawdy.

— Czy ty właśnie się użalasz nad sobą?

Hatake zaśmiała się ironicznie. Fakt, nie należała do osób, które by się skarżyły i biadoliły. To nie było w jej stylu.

— Nic się nie zmieniłeś — skierowała twarz na Uzumakiego. 

Mogłaby przysiąc, że na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Detektyw nigdy nie umiał przyjmować komplementów i to też było w nim słodkie.

— Musimy przyjąć najgorsze — zmienił temat, odpalając silnik. — Do czasu kiedy tego nie wykluczymy, Uchiha jest mordercą.

Sakura pokiwała głową na znak akceptacji, a później poprosiła Uzumakiego o podwózkę do domu. Naruto nakręcił samochód, a potem zjechał w kierunku miasta.



Nie wiedziała, dlaczego czuła pewnego rodzaju smutek? Zastanawiała się, czy przypadkiem nie powinna być zła na Sasuke, za ukrywanie prawdy? Czemu nie powiedział, że zna Ino? Dlaczego nie potrafił wytłumaczyć, co robił na cmentarzu?

Wkraczając do mieszkania, od razu skierowała się do sypialni. Musiała się ogarnąć, aby wyglądać jakoś znośnie. Wiedziała, że musi odbyć rozmowę ze studentem, a lepiej wyglądać na pełną sił. Wzięła szybki prysznic, wysuszyła włosy i wróciła do sypialni. Wkroczyła do garderoby, szukając dresowych spodni i rozciągniętej bluzy. Postanowiła umówić się z Sasuke na bezpiecznym gruncie, by Uchiha nie mógł ponownie jej sprowokować swoim czynem i zaborczymi pchnięciem bioder.

Potrzebowała wiedzieć, co wydarzyło się tamtej nocy? Dlaczego był u Ino i co tak naprawdę ich łączyło? Gdzie schował narzędzie zbrodni i w jaki sposób Yamanaka go powitała? Czy to wszystko było wyreżyserowaną grą, w której Sakura była tylko głupia przyjaciółka ofiary? Nic nieznaczącym przedmiotem?

Sięgnęła po telefon i napisała wiadomość do Naruto. Nie chciała, by przyjaciel obawiał się o nią, lecz w razie potrzeby udostępnia mu swoją lokalizację. Może Sasuke kłamał ostatnim razem? Może nie kocha jej, a to wszystko jest tylko wykreowanym spektaklem jego inteligencji? Nie mogła zaprzeczyć, że sama pogubiła się w swoich uczuciach i tym, by odróżnić prawdę od fikcji.

Gdy sprawdziła alkomatem swój poziom odurzenia, urządzenie wskazało, że mogła zapalić silnik i ruszyć na poszukiwanie chłopaka. Przed wyjściem Sasuke, Uchiha coś wspominał przez telefon o spotkaniu w bibliotece. Sakura stwierdziła, że musi zacząć go szukać od tego miejsca. W Nagoi było kilka miejsc, do których mógł się udać. Zastanawiając się pod prysznicem, ustaliła, że poszukiwanie zacznie od najbliższej. Zakładała też, że Uchiha mógł zmienić lokum, bo przecież był już wieczór.

Pierwsza z lokalizacji okazała się kompletnym pudłem tak jak druga i trzecia. Sasuke rozpłynął się i Sakura nie mogła go odnaleźć. Denerwowała się, nie posiadając jego numeru. Wtedy spokojnie mogła prosić o jego namierzenie. W końcu Naruto znał się na tropieniu.

Westchnęła przeciągle, czując, że znów zaczyna ją boleć głowa. Nie nadawała się na śledczą, zwłaszcza kiedy przeglądając się w lusterku, uznała, że każdy by ją o coś podejrzewał. Miała na sobie dresy i bluzę, okulary przeciwsłoneczne i czapkę. W przydrożnym Starbucksie kupiła flat white i piła go teraz, próbując zastanowić się co dalej? Nie mogła namierzyć Sasuke, znikł i nie dawał znaku życia. Choć często był jak kot — zjawiał się nieproszony, zazwyczaj znikąd. Pozostawiał po sobie rozpalony żar, który zawłaszczył sobie jej ciało i duszę. Potem znikał, aby pojawić się ponownie, w najbardziej niespodziewanym momencie dla Hatake.

Sakura przetarła oczy. Nie zjadła zbyt wiele tego dnia, ponieważ było jej niedobrze. Zdecydowanie powinna była się przemóc, bo teraz jej żołądek fikał koziołki i burczał na cały samochód. Przeklęła w myślach jeden i drugi raz. Odłożyła trzymany kubek na specjalne miejsce, gdzie uchwyt pozwalał, aby jego zawartość się nie wylała na tapicerkę. Kiedy miała odjeżdżać, ktoś otworzył drzwi od strony pasażera, a potem wszedł nieproszony do samochodu.

— Sasuke? — wyszeptała, gdy poczuła jego zapach.

— Nie zapytam, co tu robisz? — odpowiedział lekko poirytowany. — Lecz wiem, że od dłuższego czasu mnie szukasz.

Mecenas nie wiedziała, skąd mógł o tym wiedzieć? Przeklęła w myślach raz jeszcze, jednak nie odpowiedziała studentowi. Natychmiast to wyłapał i pociągnął ją do siebie, złączając ich usta.

Czuła charakterystyczny mentolowy smak. Sasuke był taki jak zawsze. Absorbujący, pochłaniający i urzekający. Miał coś z psychopaty.

— Przestań — wyszeptała.

— Przecież sama tego chcesz.

Zanotowała, jak jego dłoń wkrada się pod dresową, za dużą bluzę. Poczuła dotyk jego opuszków, gdy drażnił skórę swoją buńczucznością.

— Nie chcę się…

Ponownie zamknął jej usta. Był podniecający i zaborczy. Jego palce swawolnie poruszały się pod materiałem koronkowej bielizny. Jęknął w usta kobiety, kiedy poczuł, że zrobiła się mokra.

— Jesteś taka kusząca — mruczał, okalając zmysły.

Sakura z wielkim trudem odsunęła się od studenta. Nie chciała ponownie oddać się przyjemności. Nie po to szukała Sasuke.

— Musimy porozmawiać — odchrząknęła.

— A nie możemy porozmawiać po tym jak doprowadzę cię ponownie do cudownego orgazmu? — zapytał buńczucznie.

— Sasuke! — wtrąciła stanowczo.

Momentalnie Uchiha wyprostował się na siedzeniu i oparł łokieć o szybę. Odwrócił twarz w jej kierunku i Sakura ujrzała w onyksowych oczach ten sam, znajomonieznajomy mrok. Niewątpliwie oczekiwał na wytłumaczenie, o czym Hatake chciała z nim rozwiać.

— Dobrze — powiedział zrezygnowany.

— Świetnie — odpowiedziała, sięgając do tyłu po tablet.

— O czym chcesz rozmawiać?

Sakura włączyła odpowiedni folder, a potem plik. Natychmiast odwróciła ekran w stronę Sasuke. 

— Co robiłeś o tamtej godzinie pod domem Ino? — rzuciła chłodno.

— Więc teraz zebrało ci się na zazdrość?

Hatake myślała, że się przesłyszała. Jednak nic w zachowaniu Sasuke nie zwiastowało, że mężczyzna się pomylił. Powiedział to z premedytacją.

— Sasuke! — ponowiła, a jej głos wciąż był chłodny i zdystansowany. — Co robiłeś dwudziestego siódmego sierpnia o dwudziestej dwadzieścia osiem pod domem Ino Yamanakaki?!

— Czemu chcesz to wiedzieć?

— Ponieważ moją przyjaciółkę ktoś zamordował! — Hatake nie wytrzymała i zaczęła gestykulować rękoma. — A ty byłeś ostatnią osobą, która wchodziła z zewnątrz! Dlaczego Ino zaprzecza i mówiła wcześniej, że cię nie zna?! Co was łączyło?

— Nic — Uchiha od razu zaprzeczył.

— Możesz być choć raz szczery?! — warknęła. — Przestań przede mną ukrywać to, co od dawna robisz!

Sakura obserwowała jak Sasuke odwraca wzrok od tabletu i patrzy przez przednią szybę. Pochyliła się do przodu, a następnie szybko skuła jego dłonie do zapięcia pasa.

— Sakura? — powiedział, starając się wziąć ręce. — Co ty robisz?

— Teraz ty mi nie uciekniesz — rzekła, odpalając silnik.

Ruszyli za miasto. Sakura nie mogła pozostać w tym miejscu, gdzie mógł ich ktoś zobaczyć. Musiała porozmawiać z Sasuke i nawet, za cenę własnego życia, poznać prawdę o Ino.

— Po co ta cała szopka? — zapytał Uchiha, gdy przystanęli w lesie.

— Najwidoczniej nie mam zbyt dużego powodu, aby ci ufać — odpowiedziała, mrużąc oczy.

— Nie dałem ci podstaw do braku zaufania.

— Sasuke! — krzyknęła. Kolejny raz czuła, jak bierze ją napad gniewu. — Moją przyjaciółkę ktoś zamordował! Zjawiasz się znikąd. Jesteś tajemniczy. Byłeś na cmentarzu, gdy klęczałam nad jej grobem!

Na twarzy studenta nie zauważyła żadnego zbędnego ruchu. Był ponury, blady i oczy jak zawsze przepełniał mrok.

— Tylko z nią rozmawiałem — zaczął, przerywając chwilę milczenia.

— Nie wierzę ci.

— Nie kłamię — rzekł. — Ino Yamanaka zeznawała w procesie, w którym skazano nie tę osobę, którą powinni.

W tamtym momencie, siedząc w samochodzie, pośród lasu pod Nagoją, przypomniała sobie wcześniejszą rozmowę z Naruto. Uzumaki stwierdził, że ma wątpliwości.

— Jaki był to proces? — zapytała, starając się brzmieć pewnie.

— Zabójstwo moich rodziców.

Sasuke patrzył gdzieś w dal. Wydawałoby się, że przez moment nie był obecny. Jego ciało wciąż spoczywało na fotelu pasażera, dłonie miał przykute do zapięcia pasa, lecz był nad wyraz daleko.

— Przykro…

— Oj przestań — rzekł głosem pełnym jadu i pokręcił głową. — Twój żałosny mąż razem z twoim przyjacielem prowadzili tę sprawę.

Hatake starała się nie myśleć subiektywnie. Potrzebowała normalnego spojrzenia na te wydarzenia.

— To była… Chcesz powiedzieć, że Fugaku i Mikoto…

— To moi rodzice — rzekł. — A raczej byli moimi rodzicami — dodał ponuro.

Oczywiście Sakura mogła domyślić się, że Sasuke jest ich synem. W końcu mieli to samo nazwisko, jednak… W Japonii żyje dużo osób z tym samym nazwiskiem. Hatake zaczęła łączyć wątki i informacje.

— W tej sprawie został skazany ich syn…

— Itachi nie mógł popełnić tej zbrodni!

Tym razem Sasuke nie wytrzymał. Mecenas obserwował, jak momentalnie zmienił nastawienie. Jakby wspomnienie brata spowodowało, że zapłonął cały gniew i frustracja, która zagnieździła się w tym mroku.

— Ino… — wyszeptała, zakrywając sobie usta. — Ino…

— Wskazała mojego brata. Niesłusznie. Itachi nie mógłby nikogo zabić!

— Sasuke — wtrąciła Hatake. — Byłeś dzieckiem. Czasami najbliżsi nas oszukują i sprawiają tylko wrażenie…

— Nie porównuj mojego brata do Kakashiego — warknął. — Itachi został wrobiony! Został skazany bezprawnie, bez możliwości obrony! Nie mógł się oczyścić, bo zabili go w więzieniu.

— Itachi popełnił samobójstwo — wtrąciła Hatake. Było przecież o tym głośno w środowisku prawniczym.

— Mój brat nigdy nie popełniłby samobójstwa — Sasuke popatrzył na adwokat, a ich twarze dzieliły centymetry. — Został wrobiony w morderstwo, a gdy miał dowody na swoją niewinność… Ktoś go zabił.

Przez moment Sakura czuła na sobie jego wzrok. Nie mogła dłużej ukrywać, że nie jest przestraszona. W końcu Sasuke wyglądał jak psychopata. Uchiha dostał furii, gdy tylko wspomnienie brata pojawiło się w ich rozmowie.

— Dowiem się prawdy — rzekł, wyrywając z zapięcia kajdanki. Sakura otworzyła szerzej oczy. — Z tobą, czy bez ciebie.

— A potem co zrobisz?

Sasuke ponownie spojrzał na Sakurę. Mrok onyksu przyprawiał o gęsią skórkę. Nim udzielił jej odpowiedzi, pocałował malinowe wargi, które wciąż były otwarte w zdumieniu.

— Osądzę wszystkich, którzy mieli z tym coś wspólnego.

To był moment, jedna krótka chwila. Sasuke wysiadł z samochodu i zamknął drzwi. Sakura mrugała oczami, jakby chcąc dać sobie impuls do ruszenia. W końcu Uchiha wysiadł, pośrodku ciemnego lasu, kilka kilometrów od miasta.

Powinna ruszyć na jego poszukiwania. Lecz gdy tak zrobiła, zanotowała, że student rozpłynął się i nigdzie nie mogła go znaleźć.




Od K: To się porobiło, co nie? Pierwszy raz, pisząc jakiś tekst miałam gęsią skórkę, a włosy na rękach mi się zjeżyły. Pierwszy raz tak przeżywałam to i pierwszy raz jestem tak naprawdę zadowolona z tego, co tu stworzyłam. A jakie są Wasze odczucia?

1 komentarz:

  1. Nie dziwię się, że przy pisaniu miałaś gęsią skórkę – mnie ona napotkała w trakcie czytania tego rozdziału... Powiedz mi, jak ty to robisz, że wszystko się łączy w jedną całość? Na dodatek ten mrok w tym rozdziale... Ostatni akapit chyba najbardziej wbije mi się w pamięć, gdy go sobie wyobrażę... Przecież to tak przerażające...
    A teraz czekam na nową część, bo przecież czuję niedosyt! ♥ Mnóstwa weny ci życzę na to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥