wtorek, 2 maja 2023

Rozdział 10

 
Pytania


Tak, jak ustalili z Naruto, Sakura wciąż miała w głowie, że Sasuke mógł być ostatnią osobą, z którą Ino się widziała. Mogli rozmawiać, wymienić parę zdań. Uchiha mógł słyszeć jej ostatni śmiech, pretensjonalny ton lub czuć dotyk jej rąk. A te myśli powodowały, że Hatake czuła się delikatnie zazdrosna.

Ponieważ jej nie było już dane zamienić z Ino choćby dwóch słów.

Starała się nie zwracać zbytnio podejrzeń, gdy chodziła po sali i przypadkowo przysiadła na blacie biurka, za którym siedział Uchiha. Oczywiście nie była głupia. Nie starała się go uwieść, nie chciała, by pomyślał, że próbuje z nim flirtować. Nie mogła pozwolić, aby domyślił się, że jakkolwiek próbuje się do niego zbliżyć.

Miała wiele pytań w głowie, na które chciała otrzymać odpowiedź. Co robił w posiadłości Yamanaka? Dlaczego wrócił w tamto miejsce? Co przed nią ukrywał? A przede wszystkim, dlaczego widziała go na cmentarzu?

Starała się, aby jej głos brzmiał naturalnie, gdy kolejny raz tłumaczyła jedną z postanowień prawnych na temat znęcania się nad ofiarami. Ciało, choć spięte, starała się naturalnie formować. Dłonie bawiły się luzacko pilotem od rzutnika.

 — Kobiety do towarzystwa zmuszone były do nierządu przez japońskich okupantów przed i podczas II wojny światowej — mówiła stanowczym głosem, wskazując na prezentacje. — Kiedy Półwysep Koreański znajdował się pod rządami kolonialnymi Japonii w latach 1910-1945. 

Dzisiejszy temat był dość wymagający, jednak jak zawsze sala wypełniona była studentami. 

— Z danych agencji Yonhap wynika, że do pracy w japońskiej sieci wojskowych domów publicznych zmuszono 200 tys.

— To dość spora liczba kobiet — wtrąciła studentka, która ostatnio rozmawiała z Sasuke po zajęciach.

 — Dokładnie panno Mitrashi — zgodziła się Hatake. — W japońskich wojskowych domach publicznych były kobiety pracujące pod przymusem, ale też zawodowe prostytutki. Bardzo wiele z zatrudnionych tam dziewczyn zwerbowali koreańscy gangsterzy.

— Standardowa przykrywka — rzekł Sasuke, poprawiający się na krześle. Onyksowe oczy intensywnie patrzyły na Sakurę. — W końcu, nawet jeżeli ktoś mógł zacząć podejrzewać gangstera, nic z tym nie zrobił.

— Dlaczego? — zapytała mecenas.

— Czy to nie proste? Przez strach.

Hatake patrzyła w oczy Sasuke, który był niezwykle pewny swego. Nie mogła zaprzeczyć w słuszność jego słów, lecz wiedziała, że mają one drugie dno. Tak bardzo chciała teraz wstać i zapytać, czy przez strach Ino nie mogła się obronić? Czy to przez strach zmusił ją do popełnienia samobójstwa? Czy to on kazał jej wejść do wanny i podciął żyły?

— Japończycy zwali je „ianfu", czyli pocieszycielki — kontynuowała. — Tysiące tych kobiet w trakcie wojny miało za zadanie świadczyć usługi seksualne żołnierzom imperium. Choć ofiarami takiego procederu były dziewczęta niemal ze wszystkich krajów i terytoriów kolonialnych okupowanych przez Japończyków, to współorganizatorów systemu wojskowej prostytucji ścigał po II wojnie światowej jedynie holenderski wymiar sprawiedliwości.

— Na bardzo małą skalę — wtrącił Sasuke.

— Co ma pan na myśli?

— Dopiero po upływie kilku dekad, w momencie gdy ostatni świadkowie umierają, drażliwa kwestia wojennej prostytucji oraz niewolnictwa seksualnego stała się punktem zapalnym w relacjach Japonii z Koreą Południową.

Sakura nie mogła się nie zgodzić. Sasuke jak zawsze był bardzo dobrze przygotowany. Najwidoczniej sprawdzał tematy do zapoznania, które rozesłała na rocznikowej grupie.

— Nasycone emocjami, oddziałujące na wyobraźnię mężczyzn — ciągnął dalej. — Oraz lęki kobiet, historie o seksualnym upodleniu przez okupanta stały się bronią w ideologicznej wojnie.

— Japonia, ze zrozumiałych względów, nie chce ich przypominać.

— Korea natomiast robi z nich jeden z filarów swojego nacjonalizmu. — rzekł Sasuke. — Feministki wplatają je w swój dogmat o złej patriarchalnej kulturze.

— W takiej atmosferze jakiekolwiek krytyczne badania dotyczące historii „ianfu" i wojskowej prostytucji są łatwo przemilczane — Sakura poprawiła materiał sukienki. — A historia ta nie jest przecież czarno-biała, jak to przedstawiają oficjalne narracje.

Zebrani patrzyli na ich dwójkę, lecz nim Hatake się spostrzegła usłyszeli dzwonek, informujący o końcu ich spotkania. Wszyscy uczniowie oczekiwali na dalszy rozwój sytuacji, jakby z pewną magią słuchając tego, co działo się na zajęciach. Jednak Sakura nie chciała ciągnąć konwersacji.

— Na grupie wrzucę wam podsumowanie i źródła do następnego wykładu. Myślę, że pod koniec roku zrobimy kolokwium uzupełniające — rzekła, wstając od biurka Sasuke.

Przez aulę przeszedł odgłos rozczarowania, lecz Hatake nie przejmowała się tym. Wiedziała, że choć wszyscy uwielbiają jej zajęcia, musi trzymać rękę na pulsie i przede wszystkim dbać o wiedzę swoich studentów.

Sala powoli opustoszała. Zaczęła więc zbierać notatki oraz wyłączyła projektor. Spakowała laptopa do aktówki, a następnie spojrzała na wychodzących, ostatnich uczniów.

— Panie Uchiha — zawołała, siląc się na naturalny ton.

Sasuke odwrócił się w jej stronę, a onyksowe oczy nie wyrażały nic. Może wiedział, dlaczego go zawołała?

— Może pan poczekać chwilę?

— Oczywiście — odpowiedział. — Pani mecenas.

Aula opustoszała, a Sakura schowała wszystkie swoje przybory. Gdy odeszła od biurka wskazała dłonią na drzwi. Sasuke nie odzywał się, lekko zdezorientowany skierował się w stronę wyjścia.

— Wolałabym porozmawiać u mnie w gabinecie — wyszeptała, zamykając drzwi. — Nie uważasz?

— Brzmi dosyć interesująco.

Hatake nie wiedziała, czy Uchiha powiedział to prowokacyjnie, czy zbyt luzacko. Lecz, gdy zamknęła salę i skierowała się w stronę gabinetu, student podążył za nią. Nie odzywali się do siebie. Z resztą Sakura nie chciała niczego zdradzić.

Wkroczyli na piętro. Od ścian odbijał się odgłos stukotu obcasów, a gdy dotarli do drzwi 2.27 Hatake się zatrzymała. Na ścianie obok była zawieszona srebrna tabliczka z napisem Mecenas Sakura Hatake. 

Sakura wyciągnęła klucze z torby i wsadziła odpowiedni do zamka pod klamką. Przekręciła dwa razy i otworzyła drzwi. Bezsłownie zaprosiła Sasuke do środka, a gdy rozejrzała się i stwierdziła, że na piętrze nikogo nie ma, wkroczyła w głąb pomieszczenia.

— Nigdy nie zapraszałaś mnie do siebie — zaczął Sasuke, gdy zamknęła drzwi. — Czuję się…

— Zaskoczony?

— Zaszczycony.

Na męskiej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Sakura nawet zauważyła dołeczki w policzkach, a onyksowe oczy błysnęły. Wyglądał słodko. Jednak mając z tyłu głowy myśl, że stoi przed nią zabójca Ino, starała się opamiętać.

 —Więc, czego chciałaś ode mnie?

Mecenas podeszła do biurka, na którym odstawiła aktówkę i torbę z laptopem. Powoli odwróciła się w stronę ucznia. Uchiha stał z założonymi rękami i wyczekiwał odpowiedzi.

— Co robiłeś na cmentarzu? — powiedziała, siląc się na spokojny ton. W rzeczywistości miała ochotę krzyczeć.

— Na jakim cmentarzu?

Hatake wzięła głębszy wdech, a następnie schowała twarz w dłoniach. Opuszkami potarła zmęczone powieki.

— Widziałam twój samochód.

— Każdy może mieć taki samochód jak ja — rzekł spokojnie. — Ten model jest obecnie bardzo popularny.

— Z twoją tablicą rejestracyjną.

— Sakura chcesz powiedzieć — zaśmiał się. — Że znasz moją tablicę rejestracyjną?

— Dlaczego nie przyznasz, że mam rację?

Tym razem to Sakura założyła ręce na krzyż. Czuła się okropnie, zwłaszcza, że Uchiha najzwyczajniej w świecie nie chciał jej przyznać racji. Nie ułatwiał jej niczego. Jednak czego mogła się po nim spodziewać?

— Słuchaj, nie wiem o jakim pogrzebie mówisz?

— Bardzo dobrze wiesz! Sasuke, to byłeś ty. Obserwowałeś mnie w Osace.

— A nawet jeśli, to co?

Mecenas popatrzyła znów na jego twarz. Uśmiech, który wcześniej miał znikł, a błysk w oku został zastąpiony pewnego rodzaju mrokiem. Sasuke podszedł bliżej, łapiąc prawą ręką, przegub nadgarstka. Pewnie pociągnął do siebie, a lewą dłonią założył różowe pasmo za ucho.

— Dlaczego nie chcesz dać mi spokoju? — wyszeptała słabo.

Powoli podniosła wzrok, który umiejscowiła w onyksowych oczach. Ten kontakt był tak bardzo intymny, że czuła, jak za chwilę na jej twarzy pojawi się rumieniec.

— Nie chcesz tego — Uchiha odpowiedział kusząco, przybliżając się do jej twarzy. — Nie chcesz, bym cię zostawił.

— Sasuke…

— Przecież sama dajesz mi te znaki.

Mecenas spojrzała na niego ze zdziwieniem. Przygryzła wargę.

— Nie trzeba być geniuszem, by tego nie widzieć — ciągnął. — To jest między nami. Te napięcie.

— Nie… Nie możemy…

— To jest jak prąd. Ciągnie mnie do ciebie, a gdy cię dotykam… Choć możesz mnie kopnąć i nawet zabić…

Urwał, by popatrzeć w jej szmaragdowe oczy.

— Nigdy jeszcze nie pragnąłem nikogo tak bardzo — westchnął szeptem.

Hatake praktycznie od razu poczuła jego usta. Były ciepłe i miękkie. Pachniały brzoskwiniową pomadką. Były uzależniające.

— Jesteś… — mówił między pocałunkami. — Taka słodka.

Sakura nie mogła się oderwać. Choć pragnęła w tamtym momencie przerwać to wszystko. Miała w podświadomości obraz Ino i Sasuke. Nie mogła, musiała przerwać to szaleństwo.

— Sasuke… — powiedziała słabo, próbując złapać powietrze. — Nie możemy… Mam męża.

— Przecież dobrze wiemy, że on cię zdradza.

Sakura zamrugała oczami, czując kolejne serie pocałunków Sasuke.

— Skąd ty?

— Nie potrafię cię zostawić — ton Uchihy był praktycznie błagalny. — On nie zasługuje na ciebie.

— To mój mąż.

— Czy jest ci lepiej z nim?

Hatake oderwała się, by spojrzeć na studenta. Sasuke trzymał mocno ją za ramiona, a jego twarz ozdabiał grymas.

— Czy wczoraj było ci lepiej niż ze mną?!

Mecenas zamrugała dwa razy. Nim zdążyła coś powiedzieć, Uchiha popchnął ją w kierunku blatu. Dużymi dłońmi wkradł się pod materiał koszuli i delikatnie opuszkami gładził bok.

Kąsał jej wargi. Brał w posiadanie. Lecz Sakura pomimo wcześniejszych prób, poddała się. Czuła cały czas, że Sasuke ma rację. Z Kakashim nie było lepiej. Na pewno łatwiej, ale nie lepiej.

A gdy ta informacja wbiła się w jej podświadomość, miała ochotę zapaść się pod ziemię.





Od K: Wracając z podróży, na której odwiedziłam dziecięce wspomnienia, pogrzebałam lekko w wyobraźni, zwiedziałam ulicę Piotrowską w Łodzi nie raz nie dwa, a raczej niezliczoną ilość razy, obejrzałam w kinie odmóżdżającą lecz dość inspirująca historię, oderwałam się od laptopa, plików i bloggera, postanowiłam dodać tu kolejny rozdział. Mogę zdradzić, że w mojej głowie i pliku są już plany dwóch nowych opowiadań związanych z serią Miasto Konoha. Jednak na razie pozostawiam rozdział dziesiąty i dziwna relację SS. Ale spokojnie to opowiadanie będzie nurtujące. W każdym bądź razie mam taką nadzieję.


8 komentarzy:

  1. Nie mogę rozgryźć tej historii. Dynamika między Sasuke a Sakurą jest tak niecodzienna i intrygująca, że wciąga mnie do opowiadania za każdym razem. Czekam niespokojnie na więcej!
    Uchiha jest tu strasznie niepokojący, cuchnie na kilometr prześladowcą, a mimo to bardzo ich shipuje w tej wersji xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie możesz rozgryźć, bo to znaczy, że dobrą robotę tu zostawiłam. ^^

      Usuń
  2. Jest w tym jakaś dziwna tajemnica i coś takiego elektryzującego. Podoba mi się! Szkoda, że rozdziały krótkie, ale zostaje tu na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło zobaczyć tu nową osóbkę. <3

      Usuń
  3. Łał! Takie to... inne i intrygujące! Ta namiętność Sasuke jest tu trochę przerażająca, tym bardziej, że może okazać się podejrzanym z zabójstwo Ino. Chociaż ja obstawiam jakąś inną postać, być może podobną budową ciała, jak np. Itachi? Dużo tutaj niedopowiedzeń, ale to dobrze, jest na co czekać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie jest to dziwna relacja... Ale to jest tak intrygujące... Jeszcze parę rozdziałów temu pisałam, że żałuję nazwaniem Sasuke psychopatą, a tu jednak... wraca do mnie ta myśl. Boże, to jest tak genialne. Jest rozdział 10 a jednocześnie wiem sporo i nie wiem nic... Niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi widzę, że każdy ma swój typ. Jednak spodziewaj się niespodziewanego! :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥