wtorek, 7 lutego 2023

Rozdział 7


Cień

Sakura chciała wierzyć, że wszystko co złe, będzie ją omijać już z daleka. Zdawała sobie sprawę, że nie jest to zbyt proste, a raczej tylko pobożne życzenia. Doskonale wiedziała, że na uczelni będzie się widywać z Sasuke. W dodatku chłopak był jej studentem, a ona jego wykładowcą. Nie pomagał też fakt, że Uchiha był wyjątkowo bystry i z każdym kolejnym spotkaniem udowadniał, że jest najlepszy na roku.

Nie pomagała jej wiadomośc o śmierci Ino, ani fakt, że Kakashiego częściej nie było w domu, niż wcześniej. Była zła i przygnębiona, w dodatku musiała udawać przed wszystkimi, że wciąż się trzyma. Z pomocą przychodziła rodzina Uzumakich, u których czasami przesiadywała, gdy miała troszkę czasu wolnego pomiędzy zajęciami a wizytą w sądzie.

Tamtego dnia siedziała za swoim biurkiem i obserwowała jak studenci prowadzą debatę na temat zachowania osoby wykorzystanej. Bardzo często zostały przytoczone przykłady trzymania na uboczu, zamykania się w sobie i chorowania na depresję. Mimo tego, że Sasuke Uchiha nie odzywał się zbyt często, jego uwagi były trafne i rzeczowe. Po każdym wtrąceniu patrzył z pewną rodzaju potrzebą aprobaty na twarz wykładowcy, lecz Sakura starała się zachowywać obojętną twarz.

Po zajęciach szybko pakowała swoje rzeczy i wychodziła z sali, nim mężczyzna zdążył przecisnąć się przez tłum. Z początku zaczęła znikać w toalecie lub gabinetach. Po jakimś czasie zauważyła, że Sasuke najwidoczniej dał sobie spokój i przestał za nią podążać.

Tamtego dnia wkroczyła na parking i otworzyła drzwi swojego samochodu. Aktówkę położyła jak zawsze na fotelu pasażera, wyciągając kluczyki i wkładając w stacyjkę. Wcisnęła sprzęgło, przekręcił kluczyk i… nic. Spróbowała ponownie. Również z tym samym skutkiem.

— Szlag — warknęła zła.

Ponowiła czynność, przekręcając kluczyk i wciskając sprzęgło. Dalej nic.

— Kurwa — zaklęła siarczyście, odchylając się do tyłu.

Patrzyła na panel, wszystko było tak jak zawsze. Samochód zatankowany do połowy baku, wszystkie kontrolki zgaszone. Położyła dłonie na kierownicy i zaczęła stukać w nią paznokciami. Miała ochotę się rozpłakać.

Pogoda zaczęła się psuć i po chwili na szybie zauważyła duże krople deszczu. Ulewa nie była dla niej niczym nowym, szczególnie o tej porze roku. Przygryzła wargę. Czuła się bezsilna i nawet nie potrafiła skupić swoich myśli.

Usłyszała odgłos silnika i po chwili obok przystanął obcy samochód. Z rezygnacją opuściła szybę, gdy ktoś delikatnie zatrąbił. 

— Chyba potrzebuje pani pomocy?

Sakura głośno westchnęła. Miała wyjątkowo zły dzień, a postać Sasuke tylko pogarszała jej sytuację.

— Dam sobie radę — odpowiedziała beznamiętnie.

— Przecież widzę, że problem jest w zasilaniu akumulatora.

Hatake przygryzła wargę, zamykając oczy. Nie chciała przyznać studentowi rację, lecz przypomniała sobie o włączonych światłach. Nie potrafiła jednak przyznać się do porażki. Nie przed nim.

— Proszę wsiadać, odwiozę panią.

— Sasuke nie sil się — powiedziała, starając się nie rozpłakać. — Dam sobie radę. Jestem już dużą dziewczynką.

— Proponuję tylko podwózkę.

W jego głosie wyczuła lekką ironię, jakby nie szukał jedynie pretekstu do pomocy. Zacisnęła dłoń i popatrzyła przed siebie.

— Znasz się na samochodach? — zapytała.

— Coś niecoś potrafię — odparł i zgasił swój silnik.

Uchiha wyszedł ze swojego samochodu i podszedł do maski. Sakura dźwignią otworzyła ją, a po chwili dostrzegła, jak chłopak odłącza akumulator. Zdziwiona przyglądała się, jak z lekkością zabezpiecza samochód i otwiera drzwi od strony pasażera.

— To co, wsiada pani mecenas?

— Dobrze, ale tylko ten jeden raz.

— Nie śmiałbym prosić o więcej — ironizował.

Hatake przewróciła oczami i usiadła na fotelu pasażera. Obserwowała jak Uchiha przechodzi przed maską i zasiada na fotelu kierowcy. Jego Kia Sportage była dosyć wygodna i skłamałaby mówiąc, że nie czuła się w niej dobrze.

Gdy zajął miejsce na fotelu kierowcy, pochylił się do schowka i wyciągnął opakowanie mokrych chusteczek. Sakura patrzyła jak wyciąga jedna i przeciera zabrudzone ręce. Po chwili wyrzuca ją do małego, prowizorycznego kosza, stworzonego z kubka po kawie z popularnej sieci kawiarni. Następnie znów pochylił się, jednak nie otworzył ponownie schowka, a dłonią sięgnął pasa.

— Co robisz?

— Teraz nie uciekniesz — zaśmiał się i zapiął jej pas.

— Zaczynasz mnie przerażać.

— Dopiero teraz?

Sakura patrzyła na jego twarz. Poważny wyraz w jednym momencie przybrał uśmiech i Sasuke wybuchł śmiechem.

— Ile grozi za jazdę bez zapiętych pasów?

Hatake uniosła brew do góry i przygryzła wargę. Udzieliła odpowiedzi i pokiwała głową. To prawda, zapomniała się zapiąć, jednak skłamałaby przecząc, że nie pomyślała o ucieczce.

— To gdzie jedziemy?

Podała adres mężczyźnie i popatrzyła się w obraz za szybą. W samochodzie rozbrzmiewała playlista piosenek, które znała jeszcze będąc nastolatką. Zdziwiła się, że Sasuke ma taki gust muzyczny.

— Nie wiedziałam, że słuchasz Guns N’ Roses — stwierdziła.

— Dlaczego tak cię to dziwi?

— Myślałam, że prędzej coś z pograniczu rapu, hip-hopu, bądź popu…

— Mam dosyć specyficzny gust muzyczny — odpowiedział spokojnie, skupiając się na drodze.



Zaparkował pod bramą, a Sakura zauważyła, że jak zawsze Kakashiego nie było w domu. Skłamała, gdyby stwierdziła, że martwiła się o męża. Wiedziała, że jak zawsze jest w sądzie, a może wróci w środku nocy, jak to miał w zwyczaju ostatnio czynić. Patrzyła przed siebie, na belki bramy wjazdowej.

— Dziękuję za pomoc — powiedziała, odpinając pas.

Poczuła dłoń mężczyzny, trzymającą jej rękę. Mimowolnie popatrzyła w jego stronę i dostrzegła, że w onyksowych oczach znowu może dostrzec pewnego rodzaju mrok.

— Sasuke… — zaczęła, lecz jego wargi uniemożliwiły jej kolejne słowa.

— Nie potrafię o tobie nie myśleć — wyszeptał zmysłowo. — Przepraszam cię. Za to wszystko. Nie chcę byś się mnie bała. Nie jestem prześladowcą.

— To moja wina — westchnęła ciężko. — Nie mogę pozwolić ci się do mnie zbliżyć. Sasuke posłuchaj, powinieneś sobie znaleźć jakąś dziewczynę w twoim wieku.

— Mówiłem, że…

— Jestem mężatką — wskazała na obrączkę, którą na parkingu założyła na palec. — Mam rodzinę. Męża. Nasza przygoda skończyła się, nim jeszcze zaczęła.

— To co…?

— Przyjaciółka wyciągnęła mnie na tą durną imprezę — westchnęła otwierając drzwi. — Celowo odpychałam cię całą noc.

— Ale…

— Nie możemy się spotykać — wysiadła z samochodu zabierając z tylnego siedzenia akumulator. — Proszę, tak będzie lepiej dla wszystkich.

Zamknęła drzwi i przeszła przez furtkę. Nie patrzyła na pojazd, nie potrafiła pokazać swojej twarzy. Poczuła, że do oczu podchodzą jej łzy, a następnie otworzyła drzwi posiadłości.



Wchodząc do domu, nie zastała w nim męża, ani choćby wiadomości pozostawionej na blacie w kuchni. Nie łudziła się, że cokolwiek będzie, jednak lekkie uczucie zawodu towarzyszyło jej, gdy ściągała lekko przemoczone rzeczy. Nie czuła się dobrze, ani nie miała złudzenia co do magicznego uzdrowienia.

Przez ostatnie dni straciła znalazła mały dowód niewierności męża, zdradziła Kakashiego, straciła Ino iii… No właśnie. Co jeszcze się wydarzy?

Pozostawiła klucze na stole, bosymi stopami kierując się w stronę czajnika. Postanowiła napić się herbaty, ponieważ zaczęła odczuwać zimno, poprzez deszcz i wilgoć dostającą się przez małe szpary od drzwi balkonowych. Sakura pomyślała, że najwidoczniej musiała zapomnieć przekręcić klamki, ponieważ były rozszczelnione.

W kuchnii zaparzyła herbatę w czajniku i nalała do kubka. Czarki używała tylko w razie wizytacji znajomych, lub rodzicielki. Mebuki Haruno od jakiegoś czasu jednak przestał tak często składać wizyty córce. Najprawdopodobniej wiązało się to z przeprowadzką do stolicy.

Wiśniowa herbata była jej ulubioną, tak samo jak córki. To dzięki matce, Sakura nauczyła się nią rozkoszować. Wzięła kubek w zmarznięte dłonie, dmuchając aby wrzątek przestygł szybciej niż normalnie. W powietrzu zaczęła unosić się aromatyczna woń wiśni i Hatake zamknęła oczy.

Była po prostu tym wszystkim zmęczona.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na samobójczą śmierć Ino, lecz Sakura nie mogła sobie tego wyobrazić. Nie po tym, jak widziała uśmiechnięta przyjaciółkę tego felernego weekendu. Choć właśnie najczęściej osoby, u których nie widać nic podejrzanego, dusza w sobie największe tragedie. Niejednokrotnie czytała o przypadkach saamobójstwa u osób, które według opinii publicznej były pogodne i zawsze uśmiechnięte.

— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytała sama siebie, mając przed oczami twarz Yamanaki.

Nie mogła uwierzyć w słowa detektywa i ciężko było jej zrozumieć wszystkie powody, dla których Ino mogła się targnąć na swoje życie. Sakura miała jednak zbyt mało dowodów, a miejsce, w którym ją znaleziono, musiało już dawno zostać posprzątane.

Wzięła telefon do ręki. Niepewnie i trochę bojaźliwie. Jednak niewiedza była gorsza od najboleśniejszej prawdy.

Wybrała numer, by usłyszeć kilka sygnałów. Nie wiedziała, czy przyjaciel odbierze telefon, lecz nic prócz nadziei jej nie pozostało.

— Coś się stało? — usłyszała głos w słuchawce, lekko zziajany.

— Musisz mi pomóc — rzekła stanowczo.

— Sakura, co znowu wymyśliłaś?

— Ino nie mogła popełnić samobójstwa.

— Sai prowadzi dochodzenie — przyjaciel przerwał, aby wziąć głębszy wdech. — Nie mogę wchodzić w jego dochodzenie.

— Naruto proszę — wyszeptała. — Nie pasuje mi tu samobójstwo.

— Doskonale wiesz…

— Ino była zbyt radosna, aby je popełnić.

— Zazwyczaj osoby, które chcą targnąć na…

— Yamanaka nie była tego typu osobą — zaprotestowała, kręcąc głową.

— Sakura zrozum…

— Proszę — błagała. — Tylko ty jesteś w stanie mi pomóc.

Naruto jęknął. Najwidoczniej nie chciał wchodzić w kompetencje miejscowej policji, ani tym bardziej do śledztwa znajomego.

— Dobrze, postaram się coś nieco dowiedzieć — westchnął. — Tylko Hinata…

— Ma się o tym nie dowiedzieć — wtrąciła Sakura.

— To będzie nasza tajemnica.




Od K: Z powodu małego święta decyduję się dodać rozdział. Oby i kolejne 10 000 tutaj styknęło. Dziękuję Wam

1 komentarz:

  1. Potrafisz tak świetnie prowadzić opowiadania... Jest to dla mnie po prostu nie pojęte i dziwne! To jest 7 rozdział, a historia ma swoje spokojne, ale jednocześnie szybkie tempo... Jeśli mam być szczera, to Kakashi w tej historii... Ino zapraszająca... Coś mi tutaj... Kakashi... Hm... Ale czekam! Jestem ciekawa co się wydarzy i... zaczynam bardziej lubić Sasuke... Zastanawiam się czy nie przesadziłam, nazywając go psychopatą (taki zrobiłaś jego obraz, no halo!)... No muszę iść czytać dalej, muszę!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥